29.01.2012

Śniło mi się, że wygrałam przetarg na  dom, działkę z lasem, hałdę żwiru i stodołę.
To sen a dom za mgłą, chowam oko do kieszeni i spokojnie uprawiam ślizgawkę.

8.01.2012

Czas adaptacji dobiegł końca. Wawer jako bliskie obrzeże Warszawy w mojej ocenie nigdy niczym szczególnym się nie wyróżniał. Po 30 latach mieszkania na  Mokotowie i niewielkich przeprowadzkach  z dołu na górę z góry  na dół z dołu na dolinkę znalazłam się w Wawrze. Nie dostrzegając niczego prócz obiecującego węzła komunikacyjnego, unoszącej się legendy nad sąsiadującym Aninem, czerwonych twarzy niektórych tubylców dumnie prezentujących się jako folklorystyczny akcent tego rejonu i  płodnej gleby wynikającej z  nieszczelnego szamba w naszym ogrodzie, obiecałam sobie tęsknić, wspominać i popadać w melancholię za każdym razem przejeżdżając w pobliżu doliny służewieckiej, wyścigów bądź ulicy Bokserskiej.

Trwam w postanowieniu, wspominam czasy szczęśliwości, życia w  ukochanym m-2 zaaranżowanym na 33metrach gdzie dosłownie wszystko było pod ręką. Jeden garnek, ambonka,  białe drzewo, spacery po bazarku przy Gotarda i po dolince oraz Madziar.

Madziar jest ze mną, z czasem minusy przekształciły się w plusy a  stworzony mikroświat zaczął dostarczać małych wzruszeń.  Kawa latem rano w wynajętym ogrodzie kontra wersja stopy latem na balkonie (reszta ciała się nie mieści) wielkości ambony, kawa w ręku, ręka w mieszkaniu. Nawet tutejsze czerwone twarze wydały się być sympatyczniejsze i  inspirujące i wcale nie mniej kreatywne stylem beztroskiego obycia  niż twarze  Mokotowskie. Zazwyczaj lokalne formacje taneczne organizujące się pod życiodajnymi źródłami czynnymi 24 godziny na dobę to zjawiska wprawiające w stan zadumy..



Postanowiłam wybrać się  w  dzikie rejony Wawra, nieodkryte i jeszcze dziewicze.
Wawer ul.  Mozaikowa, wzdłuż nowej nawierzchni  rozpościerający  się krajobraz willi przez duże K. Budowle w stylu secesyjnym z dużymi oknami przez które można było podziwiać wystrój późnego rokokoka i ich  właścicieli. Nieskończoność wręcz tych sakralnych zabudowań podziałała sennie więc zdecydowałam wrócić.
I tak dostrzegłam clue mojej wyprawy..
Po dwóch dniach wróciłam z aparatem

Centrum inżynierii z zakresu mechaniki pojazdowej w Wawrze 







Kolory w oryginale intensywne  

5.01.2012

Wars i Sawa

"Bezkresna panorama melancholijnej równiny.. "
Miasto pełne naturalnego wdzięku, zatopione po szyję w krajowym absurdzie gdzie każdy za godziwą płacę będzie grać samego siebie. Tu i ówdzie trochę zwietrzały zapał istnienia, bezdomni, zbaraniały inteligent, bojownik prawdy, zagubiona rodzina czekająca wiadomo na co. Lubię to miasto, kraina absolutnie nieprzewidywalna a w celu podwyższenia atrakcyjności drogi zawiązane supeł.