Ale długo mnie tu nie było
Wreszcie zatopiłam swoją marzannę przy pomocy kamieni i sparciałego krzesła leżącego na brzegu Wisły tamtej dziwnej nocy
Przepraszam wszystkich za zaniedbanie natomiast porządki umysłowe trwały nieco dłużej niż przepowiadali górale
Oczywiście na myśli mam tych rodowitych prosto z mazur
W najbliższej czasoprzestrzeni zacumuje Gosia a dokumentację z pobytu i rewizję opublikuje u siebie Behemot :)