Zastanawiałam się czy nie opuścić tego miejsca. Zamknąć, opluć i wyjść
na zawsze, ale chyba jednak byłoby szkoda. Po przeczytaniu każdego posta
z osobna zdałam sobie sprawę z ciężaru emocjonalnego jaki każdy kiedyś
posiadał. Teraz to jedynie odległy wymiar który podczas czytania
wielokrotnie zmarszczył moje policzki z w grymas uśmiechu. Czysta
postać gęstego filtru, który niekiedy co dzień intensywnie filtrował
zabezpieczając przed zatorem psychiczno-tętniczym, nic innego. Czas
ostrego kryzysu który swój początek i koniec wpisuje się nie zbiegiem
okoliczności bez soczystego sarkazmu i złośliwości na początek i
koniec mojego pięcioletniego małżeństwa. Etap, etat rozdział lub jak
kto woli rola bezpowrotnie i szczęśliwie zakończyła się. W posagu otrzymałam prócz
najcudowniejszego na świecie prawie już pięciolatka
(tu jak w przypadku każdej mamy brak śladów jakiegokolwiek obiektywizmu)
kilku filmów, książek, zarażenia się fotografią i aparatu w którego
radosne posiadanie weszłam w wyniku podziału majątku, który
zaordynowałam sama posiadam także tego bloga. Lubię sobie czasem go
poczytać. Wiedząc już o błędach które popełnię o sieci w które się
zaplącze, czytam i jest mi bezpiecznie... Teraz jako człowiek
posiadający patent bezpieczeństwa o statusie " jest tak jak chciałam
żeby zawsze było" o godzinie siódmej z kawałkiem z durnowatym emotikonem
na końcu spokojnie bez obaw wrzucam selfie siebie od środka:)
Mimo radości i kwitnąco na biało drzewa jak zwykle od czasu do czasu zaordynuje coś depresyjno mrocznego dla innych w odbiorze sentymentalno-pięknego. Dla mnie sentymentalno-pięknego. Na pierwszy swój kirkut kilka lat temu z aparatem wybrałam się na ten na Warszawskim Bródnie, aktualnie w remoncie. Emocje które wywarł na mnie widok poprzewracanych macew, drzew porastających wszędzie wraz z mchem, zapoczątkowały pewnego rodzaju moralny obowiązek ich fotografowania, Powód, też lęk przed przemijaniem i brakiem już oddechu zapewne, jakaś próba oswojenia się z tym wszystkim na co i tak nie mam wpływu, ale też myśl o ludziach, których już nie ma i o tym wszystkim z czym byli tu na ziemi związani.. Cmentarze Żydowskie wyjątkowo piękne, dostojne i Smutne zwłaszcza wtedy kiedy opuszczone. Mnie zatrzymują za każdym razem na dłużej. Ujmujące do bólu i historia nad którą zawsze pochylam czoło.. ..
Goniądz 07.2015
Cmentarz Żydowski
Usytuowany jest po prawej stronie drogi do Downar, zaraz przy linii brzegowej lasku który go porasta. Kilka przewróconych macew zauważalnych już z pobocza. Na moje oko pozostało ich kilkanaście, jedne czytelne inne powleczone czasem.