Welcome moje własne Idaho
Decyzja wspólnie podjęta. Leniwy jak muł w rzece świąteczny dzień numer dwa na samym początku zapowiadał się obiecująco. Plany przeprowadzkowe w fazie jeszcze prenatalnej na chwilę przed wybuchem, kołaczą się po czaszce. Wiem, że mając miesiąc chcę to zrobić z głową. Zacznę od książek. To je w pierwszej kolejności podzielę, spakuje i przeprowadzę. Następnie w uroczystym geście poukładam na świeżusieńkich pachnących jeszcze piłą stolarską półkach. Będą jak gospodarze tego domu dumnie witać resztę mebli, przedmiotów użytku codziennego nieużywanych od lat jedynie czekających na moment w którym padnie hasło o "a może się przyda" które przypuszczalnie nigdy nie padnie.
Książki ułożę w kolejności od tych przeczytanych, do tych czytanych nieustanie z racji zawartych w nich banalnych sentencji wygodnych na każdą okazją aby okraszać nimi jakiś codzienne prawdy i nie tylko i aż do tych, których nie przeczytam nigdy. Z ostatnich powstanie zacne preludium i wrażenie.