7.12.2013

Uwielbiam te rzadkie wieczory takie jak dziś, zajadając się nimi w pustym em ileś pozwalam bez pokerowej maniery niepoprawnie czystym   myślom opróżnić  głowę, zmaterializować się i naprzeciw zasiąść wygodnie, zapomniałam jakie  to mile. 
Miałam nie pisać nic, nie pisać dotąd dopóki zmian pod palcami nie będę czuć wyraźnie , trochę się złamałam, ale  to na pewno nie przez zawartość kieliszka soczyście wypełniającą moją czaszkę, tylko czuję i wiem jak się zdarzy i z całą pewnością wróż Maciej tej fazy może mi tylko pozazdrościć. A gdzieś tam,  gdzie leży śnieg, futurysta z przedmieścia w skrajnym egoizmie z zadymioną głową,  zafascynowany groteskowym przeciwieństwem między rosnącym aktualnie w zawrotnym tempie rozwojem sytuacji a niezmiennością prymitywnych ludzkich instynktów zamykając stary otwiera swój i czyjś nowy rozdział,  Mój Świat czekają zmiany, jeszcze trochę.
Złudzenie z przeszłości można  określić jako pozytywną przestrzeń iluzyjną. Pulsujący obraz o rozedrganym wnętrzu zdawał  się być tak realny, że  aż zapragnęłam  w niego wejść. Tak wiele razy tego chciałam.
Może biała magia i jej przewodnik studiowany kilka lat wstecz spowodował zapis wryty aż po  miednicę.
Twarz bez tła i niema rozmowa to nie sprężynująca trampolina dzięki której podjęłam działanie a bezpowrotny zryw z totalitarnych oparów  dzień po dniu  gwałcącego egoizmu  to tylko kwestia.
Tak nie miało się stać, miał latać motylek, miał pląsać baranek a pożywienie to kwestia dyskusyjna, nawet nie wiem czy jest  mi przykro bo niby dlaczego,  dlatego że zmiany są dobre a gdyby nad głową okrągły rok latał motyl, gdyby okrągły rok pląsał baran, to czyż nie ten właśnie  okrągły rok w rok  byłby niczym innym jak zasuszonym powijakiem nie moich  marzeń..

1 komentarz: